poniedziałek, 23 stycznia 2017

O tym co mnie wku...rza w Internetach!

Sezon zimowy rozpoczęty! Śnieg spadł, sanki kupione, buty, kombinezony - wszystko jest, za wyjątkiem pewnej bardzo istotnej sprawy... Zabrakło ZDROWIA! Niestety choroba nie daje ulg. Wobec tego również dzieci mają czasami tę wątpliwą przyjemność zaznajomić się z wszędobylskimi zarazkami lub bakteriami. My męczymy się już jakiś czas i to pod okiem specjalisty - na szczęście widać koniec choróbska. W międzyczasie naszło mnie trochę przemyśleń. Dlatego dziś chciałabym się podzielić swoją refleksją na temat tego, jak leczymy nasze dzieciaki.


Ostatnio jestem świadkiem dosyć niepokojących sytuacji.  Jakiś czas temu czytałam artykuł o zagrożeniach jakie niesie ze sobą Internet jako ogromne źródło wiedzy - również medycznej. Korzystamy z tej wiedzy bardzo chętnie, niestety często bez zrozumienia i głębszej analizy.

Po tym co czytam na forach, mam wrażenie, że jestem w mniejszości, która liczy na pomoc specjalistów (robię to w nadziei, że specjalizacja poszczególnych osób daje mi gwarancje skuteczności działania w danym zakresie) zamiast zdać się na porady zewsząd płynące. Jednak przede wszystkim doszłam do wniosku, że my MATKI, jesteśmy specjalistami w każdym możliwym zakresie. Również w tym bardzo trudnym, wymagającym i niosącym ze sobą w pakiecie WIELKĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ - zakresie MEDYCZNYM.

Dziś w dobie komputerów, smartphonów, tabletów, wszechobecnego dostępu do sieci znaleźliśmy sobie sposób na rozwiązywanie naszych problemów zdrowotnych. Internet jest pełen blogów lekarzy, można znaleźć nawet internetową konsultacje lekarską.
Zgadzam się z szerzeniem profilaktyki zdrowotnej, popieram blogi uświadamiające prowadzone przez lekarzy. Jednak mówię STANOWCZE NIE dla diagnostyki prowadzonej sieciowo... uważam, że żaden szanujący się lekarz nie powinien diagnozować na podstawie zdjęć, czy też nawet połączenia video. Jest to dla mnie nieprofesjonalne i nieodpowiedzialne.
Jednak do prawdziwego szału doprowadzają mnie... matkowe fora - przecież nigdy nie wiemy, jakie kompetencje ma osoba po drugiej stronie monitora.

Sama niejednokrotnie korzystałam z rad i sama je dawałam. Często, też mnie świerzbi język, żeby coś napisać, skomentować, poradzić. Jest to moja DOBRA WOLA, ALE często SIĘ ZATRZYMUJĘ. Kto poniesie odpowiedzialność, kiedy ja coś poradzę i okaże się, że owszem rada słuszna ale nie w tym przypadku...
Są sytuacje dla mnie akceptowalne, takie jak: polecanie probiotyku, suplementacji witaminy D, podania wapna na reakcje alergiczne, dzielenie się własnym doświadczeniem chorobowym, polecanie domowych - naturalnych syropów - z buraka, z cebuli i inne rzeczy naturalne służące naszemu zdrowiu przekazywane przez pokolenia. Popieram wszystko co jest związane z pierwszą i podstawową pomocą. To jestem w stanie zrozumieć i często się w tych tematach udzielam.
JEDNAK nie rozumiem dlaczego zamiast iść do lekarza z wysypką, kaszlem, gorączką, z dziwnym zachowaniem, wolimy szukać po forach, grupach... Wstawiamy zdjęcie i czekamy... A tam odpowiedzi: że to jest na pewno to i tamto, że ta i tamta osoba brała takie specyfiki, a ktoś inny pisze co innego. I tak czytamy i leczymy się na własną rękę... Pół biedy jak leczymy siebie dorosłych ALE DZIECI? Zastanawiam się, co kieruje rodzicem, że prosi o taką pomoc innych zamiast lekarza. Myślę i nie wiem? Może to kwestia niewiary we własne możliwości, może nie ufa sobie i swojemu instynktowi? Nie ufa lekarzom? Przecież nie wszyscy są tłumokami - znaczna większość zna się na swojej pracy.

Doszłam do wniosku, że dziś liczymy bardzo na to, że ktoś nam powie co mamy robić. Najlepiej, żeby zdjął z naszych pleców ciężar odpowiedzialności. A jeśli chodzi o dzieci... to lekarze, farmaceuci, pielęgniarki, położne, wszyscy zostali zepchnięci na dalszy plan. Najpierw niech się mamy wypowiedzą.
Pytanie czy te mamy poniosą ODPOWIEDZIALNOŚĆ za podjęte działania? Czy są specjalistami w danym zakresie? Kogo winić, jeśli pójdzie coś nie tak? Czy stać rodzica na takie ryzyko leczenia na własną rękę, korzystania z rad osób, które nie są w tym zakresie specjalistami?
Mnie nie stać. Wolę biegać do lekarza, zadzwonić i zapytać się położnej czy też w przychodni. Jeśli nie radzę sobie sama to idę do specjalisty. I to też BARDZO OSTROŻNIE stosuje wszelkie środki farmaceutyczne. Polegam na SWOIM DOŚWIADCZENIU i podejmuje SAMODZIELNE DECYZJE. A jeśli stan się nie zmienia lub widzę, że idzie infekcja dalej to PRIORYTETEM JEST DLA MNIE KONSULTACJA LEKARSKA.

Przez ostatnie dwa tygodnie walczymy z infekcjami - jedna za drugą nakładają się na siebie. Nauczona swoim doświadczeniem, gdy usłyszałam charakterystyczny kaszel u Mieszka od razu włączyłam inhalacje z konkretnym lekiem na rozszerzenie oskrzeli. Tak przetrwaliśmy niedziele.W poniedziałek obowiązkowo wizyta u pediatry. Dobrze, że była taka szybka reakcja, dostaliśmy dodatkowo jeszcze inne rzeczy do inhalacji i tak się leczyliśmy. Po pary dniach była znaczna poprawa, po czym nastąpiło załamanie - więc kolejna wizyta - skończyło się na antybiotyku ponieważ zaczął się stan zapalny w uszach. Niestety po kolejnych dwóch dniach nic się nie zmieniło, wręcz momentami miałam wrażenie, że było gorzej. Wobec tego wstałam o 6 (!), żeby rano wraz z rozpoczęciem rejestracji zapukać w okienka i umówić syna na kolejną wizytę. Zrobiliśmy kolejne badania, osłuchiwanie, konsultacja - okazało się, że to co zaczęło się jak wszystko inne, jest nietypową infekcją i trzeba wdrożyć leki z innej grupy. NIKT po za LEKARZEM nie byłby w stanie tego stwierdzić, a nasza czujność i zaufanie do siebie, i do lekarza pozwoliło reagować odpowiednio do sytuacji. Nie wyobrażam sobie pisać posta na forum i oczekiwać na odpowiedzi. Moje dziecko w tym czasie mogło mieć napad duszącego kaszlu i być przerażone. Moim zakichanym obowiązkiem było zapewnić mu bezpieczeństwo i opiekę - pytając o porady na forum WEDŁUG MNIE tego NIE ROBIĘ.

Jestem świadoma, że wiele rzeczy można zrobić samemu. Wiele infekcji można pokonać domowymi sposobami, naturalnymi ziółkami itp. Jednak do tego też trzeba mieć wiedzę, a nie ślepo wierzyć wszystkiemu, ponieważ zawsze z czymś można przesadzić. Dlatego trzymam się swojej zasady: wszystko dla ludzi ale z umiarem - w szczególności gdy chodzi o zdrowie i życie.

3 komentarze:

  1. Ja jeszcze mamą nie jestem, ale rozumiem Twój sposób widzenia i "bunt" przed ludzką głupotą. Zobaczymy co będziemy robić jak służba zdrowia przestanie być darmowa

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszę bloga i często radzę. Staram się pisać swoją opinię na dany temat świadomie, przypuszczając jakie mogą być konsekwencje gdy ktoś mnie posłucha. Pomimo wszystkiego uważam również, że człowiek powinien używać rozumu gdy coś czyta, zgadzać się z tym lub nie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żadne medium nie zwalnia z myślenia :) diagnostyka sieciowa nie istnieje

    OdpowiedzUsuń