czwartek, 29 grudnia 2016

Tym razem coś o prezentach

Choć już po świętach, to nadal czuć niepowtarzalny klimat minionych dni. Dlatego zdecydowałam się, że post na temat prezentów popełnię gdy największy szał już minie...

Końcówka roku zawsze jest intensywna dla wszystkich. Zakupy świąteczne generują niekończące się listy potrzebnych rzeczy. 
W sklepach tłumy między regałami i tłumy przy kasach - w każdym markecie bez wyjątku.
Jesteśmy bombardowani z każdej możliwej strony reklamami produktów "w super cenie", wszechobecne reklamy w telewizji, gazetki marketowe, sieć internetowa - dosłownie wszystko podpowiada nam najlepsze opcje na prezent. Najlepsze według nich - tak, żeby zarobić - ale czy drogi prezent zawsze jest dobry?
Jak dla mnie nie, bo przecież nie liczy się co dostanę - liczy się to,  że ktoś mnie obdarował. Miło jest dostać coś co się chce, o czym się marzy. Jednak nie zawsze tak jest, dlatego warto dostrzegać to, że ktoś nas obdarowuje (na to patrzą nasze dzieci i taki właśnie dajemy im wzorzec do naśladowania).

Dziś chcę się podzielić swoim spostrzeżeniami co do listy TOPowych prezentów naszej małej rodzinki :) Ciekawa jestem co o niej myślicie :)

Prezentem, który u nas zawsze się sprawdza jest KSIĄŻKA - najczęściej jest to tytuł fantasy, komiks ale może też być to jakiś fajny tytuł popularno-naukowy. Jest to prezent, który ma dla nas niezwykłą wartość, nie tylko tą materialną. Książki są naszą pasją. Książka to idealny prezent, który rozwija kreatywność, wyobraźnie, wspiera nasze słownictwo i rozwija nas kulturowo.

Kolejnym prezentem, w który warto zainwestować to GRA PLANSZOWA - rynek jest pełen tytułów i dla każdego coś się znajdzie. Dla maluchów, dla straszaków, dla młodzieży i dorosłych. Są gry, które wymagają logicznego myślenia, gry na refleks, gry wymagające kreatywności, liczenia. Gry, które ćwiczą spostrzegawczość. Ogromnym plusem gier planszowych jest to, że generalnie wymuszają na nas kontakt z drugim człowiekiem - dziś, kiedy kontakty przenoszą się do wirtualnego świata jest to dla mnie bardzo cenne.

Cudownym prezentem są "handmade'y" - prezent, w który włoży się swoją prace i czas jest wyrazem uznania i sympatii. Sama staram się robić takie prezenty innym.

Dobre są też upominki  praktyczne - wszystko co FAKTYCZNIE się przydadzą. 
W tych pożądanych "przydasiach" są między innymi ubrania. Ja lubię elementy wyposażenia kuchennego albo kosmetyki - w tym ostatnim trzeba zwrócić uwagę na to, jakich kosmetyków używa osoba, którą chcemy obdarować.



Dobrym prezentem dla dzieci są zabawki, które wymagają trochę wysiłku. Zabawki takie jak klocki, ciastoliny, piasek kinetyczny, puzzle, układanki, łamigówki, wszelkiego rodzaju warsztaty, sklepy, kuchenki - wszystko co będzie miało pozytywny wpływ na rozwój kreatywności, rozwój percepcji, koordynacji ruchowej. U nas na TOPie są puzzle i klocki.

Właśnie w tych klimatach utrzymały się tegoroczne upominki :) choć i tak największą atrakcją był sposób przekazania upominków...
Mieszko jak to dzieci otrzymał dużą zabawkę - warsztat, w którym są śrubki, gwoździe, płytki do skręcania i mnóstwo narzędzi. Teraz Mieszko może z Tatą budować i remontować. Kolejnym prezentem były książki - aż cztery! Dwie związane z kolorami oraz dwie związane z tym codziennością, która nas otacza. Ponadto dostał coś praktycznego - ubranka :) Ja się cieszę bo w śród prezentów znalazły się sweterki, które sama chciałam kupić! 
Moje prezenty również utrzymały się w myśl zasady "coś dla ciała, coś dla ducha" - oczywiście książki, dwie, liczące ponad 600 stron i praktycznie oraz zobowiązująco "służbowe" Śmieszkowe gadżety :)
Ja sama dla całej mojej rodzinki robiłam smaczne dżemy z banana i białej czekolady - pomysł podpatrzyłam od Aleksandry z Brzuchacze. Do tego dokupiłam dla każdego po zawieszce przedstawiającej aniołka :)
W grupie prezentów, które przygotowaliśmy w tym roku znalazły się również takie cuda jak: płyta muzyczna z kolędami, ręczniki z nadrukiem, gra planszowa oraz szaliki zimowe.



To były nasze drugie wspólne święta, ale pierwsze z Mieszkiem potrafiącym okazywać emocje. Wiele radości dało mi obserwowanie jego rozwoju i reakcji na prezenty i sytuacje związane ze świętowaniem. Bardzo chciałam, by po ciężkim listopadzie i grudniu, ten czas był pełen pozytywnych emocji. Cieszę się, że mogliśmy spędzić ten czas w rodzinnym gronie. A prezenty były trafione i były miłym dodatkiem do całości!

A jak minęły Wasze święta? 


poniedziałek, 5 grudnia 2016

Zamotani Miłością - Katarzyna

Moja przygoda z chustowaniem zaczęła się gdy synek skończył miesiąc i oboje postanowiliśmy porzucić całodniowe polegiwanie po ciężkim porodzie. Naszego tęczowego pasiaka zakupiliśmy już na samym początku ciąży, jako obowiązkowy element wyprawki. Chciałabym teraz napisać, że to była miłość od pierwszego motania, lecz nie będę ubarwiać historii. Syn  na próby motania reagował płaczem. Było to zapewne wynikiem mojej niepewności i nerwów, które i jemu się udzielały. Mając 7 tygodni i już trzecia z kolei chustę (gdyż mama, w przeciwieństwie do syna, przepadła w tym świecie całkowicie) wybraliśmy się na Nasze pierwsze spotkanie chustowe, gdzie poznaliśmy bratnie dusze. Mama pod okiem bardziej doświadczonych, szybko zaczęła wiązać chustę o wiele sprawniej, co zaowocowało ewentualnym  przyzwoleniem pierworodnego na tulanie. W Naszym przypadku, tej niezwykłej więzi, jaką daje kawałek 5 metrowego materiału potrzebowałam ja, nie dziecko. Przyznam szczerze, że  nienawidziłam noszenia niemowlaka na rękach - było mi niewygodnie, ciężko, nieporęcznie i psychicznie czułam się z tym faktem bardzo źle, gdyż wiedziałam, że swoje dziecko kocham ponad życie, a jednak noszenie go budziło we mnie złe emocje. Wszystko się zmieniło w chwili, gdy zostaliśmy połączeni chustą. Moje ręce zostały uwolnione, kręgosłup odciążony a miejsce nerwów zastąpiły łzy. Łzy wzruszenia. Pojawiła się fala miłości, czułości i tulenia. Głaskania po pleckach, kołysania, całowania w czółko. Były to dla mnie tak piękne i ważne w macierzyństwie chwile, że każdego dnia budząc się rano czekałam tylko na chwilę, w której znów się zachustujemy.



Minął cudowny rok, a ja idąc za głosem serca zdecydowałam się na kurs doradcy noszenia w chustach. Na zajęcia wchodziłam wymęczona porannymi mdłościami, natomiast wychodziłam pełna energii do działania. Pod sercem kiełkowała bowiem córeczka. Podczas konsultacji z rodzicami często zadawano mi pytanie o to, czy noszę "starszaka" w ciąży oraz co na ten temat uważam. Generalnie zawsze, jako doradca radzę, że jeśli mamy nosić dziecko na rękach, rozkładając  jego ciężar niesymetrycznie i wyginając się jak w zatłoczonym tramwaju, lepiej jest użyć dodatkowej pary rąk, jakimi jest chusta - oczywiście z umiarem. Syn, wcześniej przypominam mało chustowy nagle, przy rezygnacji z  piersi, do drzemki potrzebował właśnie ciasnego przywiązania do mamy. Takim sposobem całą ciążę chustowaliśmy się raz dziennie przez ok 1 minutę - zawsze zasypiał jeszcze przed zawiązaniem końcowego węzła. W lipcu bieżącego roku do naszej rodziny dołączyła maleńka 2,5kg osóbka - Maja. Do chusty trafiła w 4 dobie, zaraz po wyjściu ze szpitala i tak spędza od tamtego dnia większość czasu. Oczywiście mamy również czas na to, by rozwijać się, jak to potocznie zwą /na podłodze/, natomiast w przeciwieństwie do brata w tym okresie - to chusta jest narzędziem, które uspokaja, pozwala się wyciszyć, zdrzemnąć. Syn nie odmawiał piersi, córa nie odmawia chusty. Przyznam szczerze, że jest to ogromny kamień z serca. Po pierwsze, co oczywiste - mama jest wniebowzięta, a po drugie, uwierzcie mi - przy 2 dzieci z tak małą różnicą wieku funkcjonowanie bez chusty jest zwyczajnie niemożliwe. Naprawdę! Próbowałam  jeden dzień - katorga. Mieszkamy na 4 piętrze bez windy, mąż pracuje od świtu do zmierzchu, a z domu wychodzić trzeba  - o ile jakimś cudem przy tych 2 wciąż przewijających się tornadach da się odgruzować przejście do drzwi wyjściowych :)

-------------------------------------------
O mnie: Katarzyna Kuligowska, z wykształcenia pielęgniarka i ratownik medyczny. Na co dzień mama na pełnym etacie. Dzieci są moją miłością, a noszenie w chustach pasja, dlatego świetnie odnajduje się w roli doradcy chustowego po szkole noszenia ClauWi.