poniedziałek, 2 stycznia 2017

Zamotani Miłością - Anita i Olaf

Dziś przedstawiam Wam Anitę, którą pierwszy raz zobaczyłam pod galerią, zamotaną z małym dzieciokiem... zauroczyła mnie wtedy - jeśli można tak to określić :) A potem? A potem przyszła na macanki i się poznałyśmy - niezwykła i przesympatyczna kobieta, a przede wszystkim MAMA.
Poznajcie ją :)

                              

O chustach pierwszy raz usłyszałam od Wiesi -  mojej kumpeli ze studiów, która zakochana w chustach aktualnie mota już dwójkę dzieci i jest Doradcą Noszenia ClauWi. Bardzo mi się to zawsze u niej podobało i obiecałam sobie, że swoje dziecko też tak będę nosić, a ona miała nauczyć mnie motać.
Gdy zaszłam w ciążę zaczęłam się bardziej interesować chustami: rodzajami, wzorami i całą sprawą z noszeniem. Opowiadałam o tym rodzinie. Niestety wszyscy podchodzili do tego bardzo sceptycznie: "Taka nowa moda", „Przyzwyczaisz i będziesz miała problem”, „Znarowiony będzie”. Większość zmieniła później zdanie J
Pierwszą chustę dostałam od koleżanek z pracy z okazji Baby Shower i już nie mogłam się doczekać kiedy zacznę motać.
Niestety mój mężczyzna nie podzielał mojego podekscytowania. Stwierdził, że pewnie i tak nie będę nosić, że to taki mój wymysł. Nie przestawałam wierzyć, że to będzie dobry pomysł.
Gdy urodził się Olaf nie mogłam się doczekać lekcji wiązania. Pierwszy miesiąc spędzaliśmy ze sobą całe 24h. Olaf po cc był nieodkładalny, a do tego miał focha na wózek.  Prawie  nie  spał, a ja byłam mega zmęczona.

W końcu z drugiego końca Polski przyjechała Wiesia z kolejną chustą - prezentem od koleżanek ze studiów. I to był cudowny dzień. Po pierwszym zamotaniu Olaf zasnął. „Ścięło chłopaka z nóg”. Prawie się popłakałam.
Przez pierwszy tydzień piekłam codziennie rano bułki i sprzątałam. Bardzo cieszyłam się z wolnych rąk i śpiącego dziecka. Do tego Olaf w chuście był spokojniejszy i zaczął dużo więcej sypiać.
Reakcja  mojego  faceta  była  cudowna.  Zrobił wielkie  oczy i  zapytał Wiesię czy ma w domu wózek i czy jeździ z nim na wakacje. Tydzień później wyjechaliśmy na urlop z 7-tygodniowym Olafem...bez wózka J Zwiedzaliśmy zamki i miejsca, do których nie dotarlibyśmy z czterema kółkami. Byliśmy nawet na seansie w Obserwatorium. Olaf słodko spał.😉
Od mojej kumpeli dowiedziałam się, że w Pile działa grupa „Chustomam, którą administruje Karolina. Od razu do niej napisałam. Dziewczyny są świetne i wszystkie mają mniejszego lub większego świra na punkcie chust. Taka nieszkodliwa sekta, bo co może być w szkodliwego w miłości do dziecka i chęci ciągłego przytulania go.
Olaf ma już pół roku. Chustujemy się cały czas i uczymy tatę, który teraz mówi : „MY nosimy Olafa w chustach”, a jak wychodzimy z domu to pilnuje, żeby zabrać chusty, bo one zawsze ratują sytuacje.


W chustach się zakochałam. To genialne rozwiązanie. Zakupy są wygodne, bo nie trzeba chodzić z wózkiem po galerii albo markecie. Nie trzeba ubierać dziecka w grube ciuchy, kombinezony.   Wiążę    chustę,   zakładam   kurtkę   dla   dwojga i wychodzę. Poza tym wszędzie się dojdzie, wszystko można załatwić, a dziecko jest spokojniejsze i najczęściej śpi albo się rozgląda po okolicy.


O mnie: Jestem Anita. Z wykształcenia Chemik i Protetyk słuchu. Mama półrocznego Olafa, niebawem żona mężczyzny, z którym połączyła mnie muzyka. Wspólną pasją mamy nadzieję zarazić Olafa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz