czwartek, 31 marca 2016

Kiedy Dzieć ma inny plan...

Czasami przydałyby się nam dodatkowe ręce lub takie macki jak miał dr Octopus ze Spiderman'a ;)

naprawdę pokładałam
nadzieję w hamaku... ;)
Czasami jest tak, że nic nie działa. Nie działa chusta, nie działają ręce, nie działa hamak, nie działa leżaczek, nie działa karmienie, nie działa picie, nie działa żel na ząbkowanie, nie działają kropelki na brzuszek... NIC NIE DZIAŁA i całą naszą organizację dnia szlak trafia :) A miałam pisać o czymś innym...
Otóż my mamy dzisiaj taki własnie dzień... Mieszko stwierdził, że ma całkowicie inne plany niż mama i od pobudki po godzinie 12 głośno i wyraźnie wyraża brak zgody na moje plany.
I co teraz? Przecież obiad powinien dostać o 13, deserek o 15 i spać, a później mleko i do wieczora zabawy. Może na spacer jeszcze pójdziemy... No i obiad do zrobienia... No cóż, trzeba zmienić rytm dnia, plany i zamierzenia. ZMIENIAMY WSZYSTKO :)
Moje próby rozwiązania kryzysu:
1. CHUSTA - na plecach wyszedł właściwie worek na ziemniaki, mnóstwo luzów - aż wstyd pokazać, po 5 minutach było po spokoju... na przodzie nawet nie dałam rady ułożyć chusty bo Mieszko ją zjadł!
2. RĘCE - absolutnie zbyt nudne, niewygodne chociaż dobrze jest possać mamy szyję i wyrwać trochę włosów...
3. WÓZEK - oszalałaś?! przecież nie mam miejsca na kulanie i tarzanie... (akurat w tylko w wózku tego próbował)4. ŁÓŻKO - No trochę fajnie tylko musisz do mnie ciągle mówić albo nie jednak nie chcę leżeć...
5. HAMAK Z CHUSTY - No i to jest pomysł! Nie leżę, buja mnie, trochę ciasno, ale bujanie mi się podoba :) - działało dopóki chusta nie zluzowała się i znowu nie leżał w łóżeczku...

wtorek, 29 marca 2016

Mama nie choruje

Wydawałoby się, że każdy może mieć chwile słabości :) Każdy może ulec zarazkom...
No właśnie czy każdy? Dziś doszłam do takich oto wniosków:

Mama nie choruje - po prostu musi wymienić baterie lub zmienić ładowarkę, żeby mogła przetwarzać miłość, którą ma w sobie...
Mama nie ma gorączki - po prostu nie radzi sobie z energią miłości, którą ma w sobie...
Mama nie ma kataru - to nos się poci w związku z ciepłem miłości, którą ma w sobie...
Mama nie ma kaszlu - to serce tak mocno bije z miłości, którą ma w sobie...
Mama nie opada z sił - to po prostu ta miłość, którą ma w sobie rośnie i jest coraz silniejsza...
Kocham być mamą i kocham moją miłość, którą mam w sobie i ciągle rośnie! :)

piątek, 25 marca 2016

Chusta męska rzecz!

Uwielbiam momenty kiedy mężczyzna mówi, że coś jest nie dla niego lub nie dowierza, że coś działa :) a jednak czasami się myli :)

Mieszko z Tatą
Muszę się podzielić wielką radością dla mnie :) zamotałam dziś Mieszka u taty i u wujka - nie myślałam, że dojdzie do takiego momentu. Mężczyźni często unikają chust, tym bardziej motanie sprawiło mi mnóstwo radości, a widok Mieszka w chuście nie u taty bardzo mnie ucieszył :)
Mimo ewidentnych luzów to są dwa wielkie sukcesy!

Chusta jest dla każdego, kto chce być blisko ze swoim Maluchem. Jest dla takich osób, które potrzebują pomocy w ogarnięciu się z Dzieciem, które płacze i ciągle potrzebuje być na rękach. Jest dla tych, którzy nie mają siły nosić, a muszą to robić bo zęby, bo gorączka :) Jest dla tych, którzy nie chcą zaniedbać relacji bliskości z Dzieckiem, ale CHCĄ MIEĆ WOLNE RĘCE :)
Chusta jest dla każdego, dla MAMY, która w ciągu dnia musi zrobić mnóstwo rzeczy i jednocześnie musi zająć się Szkrabem domagającym się bliskości.
Chusta jest też dla TATY, który wraca zmęczony z pracy i nie ma siły na noszenie, ale sam ma potrzebę pobycie z Maleństwem blisko :) Może wtedy pograć na konsoli, na komputerze, pomyć naczynia, może wtedy wszystko :) I wcale nie wygląda "babsko" bo CHUSTA TO TEŻ MĘSKA RZECZ!

czwartek, 24 marca 2016

W oczekiwaniu na święta ... :)

Jak tam sprawy świątecznych porządków i dekoracji??
U nas w rozsypce :D Mieszko dobitnie zaznacza, że spędzanie czasu na zabawie jest dużo lepsze niż sprzątanie, gotowanie czy nawet robienie świątecznych dekoracji :) Mieszko stwierdził ostatnimi czasy, że on woli się bawić z mamą niż samemu, bo widzi, że mama ciągle tylko coś w domu robi :P

Bardzo się staram wykonać swój plan ;)
Prace domowe mogą poczekać :) z takiego założenia wychodzę, jeśli chodzi o Mieszka :) właściwie wszystko może poczekać w tym przypadku :) 
Może nie warto tracić całych dni na sprzątanie i mycie okien (chyba, że te okna są czarne od brudu :p )? Może warto zatrzymać się i skupić na chwilach spędzonych z rodziną zwłaszcza
w pobliżu świąt - często biegając za tym co trzeba zrobić, załatwić, posprzątać, zadzwonić zapominamy o zwykłym byciu, wsparciu :) Tak bardzo pędzimy i męczymy się przed świętami, że w same święta mamy dosyć
i nawet nie potrafimy cieszyć się tym wolnym czasem, bo marzymy o odpoczynku...

wtorek, 15 marca 2016

Nosić czy nie?

Zawsze sobie powtarzałam "nie przyzwyczaję do noszenia mojego dziecka". 
Przez 9 miesięcy ciąży pewnie z Arkiem powtarzaliśmy to zdanie jak mantrę tak, żeby w razie czego wszyscy w okolicy wiedzieli, że nie ma noszenia :P
Gdy Mieszko się urodził.. no cóż rzeczywistość POZWOLIŁA nam spełnić nasze oczekiwania! Po za momentami kolek Mieszko był i jest całkowicie ODKŁADALNY.
No i tak sobie żyjemy od ponad 4 miesięcy i się mało nosimy. No to w czym problem?
A no w tym, że ja jednak bardzo bym chciała mojego Mieszka nosić więcej i się przytulać! 
Jest tak ponieważ (uwaga! ważne!) noszenie spełnia NASZĄ POTRZEBĘ BLISKOŚCI - nie tylko dzieć jak się okazuje ma taką potrzebę, mama i tata też! 
Więc staramy się nosić - w chuście, na rękach i przytulać dużo, jak najwięcej kontaktu cielesnego :)
w trakcie "montażu" ;)
A co z cudownym i przekonywującym argumentem "Nie noś bo przyzwyczaisz!"? Bo przecież nosić 10 kg to taka radość i lekkość... Argument jest dobry i prawdziwy. Zwróćmy uwagę, że z drugiej strony ten mały Bobas jest JUŻ PRZYZWYCZAJONY do noszenia i kołysania
- przecież przez 9 miesięcy w brzuchu był noszony i kołysany, i tylko to jest mu znane. Dlatego ważne jest aby nie burzyć poczucia bezpieczeństwa, ważne abyśmy byli świadomi, że Maluch tego potrzebuje i my również. :)
Można dziecko przyzwyczaić do noszeniaw momentach, w których mogłoby sobie spokojnie poleżeć/posiedzieć i pobawić się np. na macie,
a my je bierzemy na ręce.
Zaufajmy swojemu rodzicielskiemu instynktowi - wiemy przecież kiedy Dziecko potrzebuje przytulenia, ponoszenia blisko mamy czy taty, a kiedy próbuje coś wymusić, kiedy mu się nudzi na parterze. U nas gdy Mieszko potrzebuje być ponoszony (z reguły godziny popołudniowe i wieczorne) po prostu się żali, nie pomaga wtedy głaskanie i tulanie na leżąco, ani zabawy, trzeba po prostu wziąć i przytulić
- na początku zawsze zanim się pozna i zacznie rozumieć Maleństwo to popełnia się błędy, ale ważne by się na nich uczyć :)

środa, 9 marca 2016

Mama na wojażach!

Mamy za sobą PIERWSZE dłuższe ROZSTANIE.
Otóż głodna wiedzy i przygody postanowiłam wyjechać na kurs weekendowy. Owe przedsięwzięcie rozpoczynało się w piątek o 9:30 a kończyło w niedziele o 15, w Poznaniu...

W dniu 0, tj. w piątek o 5:45 hardo wyszłam z domu po to by w czasie oczekiwania na autobus podziwiać okna mieszkania, w poszukiwaniu zapalonego światła... Oczywiście wiadomość sms również zdążyłam wysłać, mało tego z przejęcia wsiadłam do złego autobusu... Zanim wyjechałam na dobre (o 6:20) zdążyłam napisać kolejne sms...
W ciągu zaledwie 40 minut okazało się, że wcale nie byłam gotowa na wyjazd, że chłopaki w domu a ja prawie 100 km dalej wcale nie poprawia mi nastroju :P ale cóż pełna nadziei na wyspanie się przez weekend przełknęłam łzy i pojechałam.
Nie ma co rzuciłam się na głęboka wodę bez umiejętności pływania, na szczęście miałam koło ratunkowe - telefon!