środa, 5 października 2016

Rodzicielstwo Bliskości - czyli o idei miłości w rodzinie

Przygotowywałam się do tego posta od dłuższego czasu... czytałam, pisałam notatki, zapisywałam strony, dyskutowałam z koleżankami. Pisałam i usuwałam to co wypociłam.
Mogłabym tu napisać wszystko o faktach i mitach, o tym czego można w sieci znaleźć na pęczki...
Po co? Dlatego porzuciłam pomysł (nie pierwszy raz...) mądrego i fachowego posta...
Chcę napisać czym jest RB dla mnie, dla zwykłej mamy i dla zwykłego taty, dla rodziców Małego RzeziMieszka ;)
Niestety coś mądrego trzeba przemycić...
Dziś się tyle mówi o systemach i metodach wychowania, co lepszy pedagog wymyśla swoją autorską... ALE RODZICIELSTWO BLISKOŚCI NIE JEST METODĄ WYCHOWANIA!
To jest bardziej idea, którą żyje rodzina, i która jest stałym elementem procesu wychowania. 

Kiedy spojrzymy na rodzicielstwo bliskości jak na ideę, filozofię życia to nagle spanie w łóżku, przytulaski, noszenie, to wszystko nagle nie staje się czymś koniecznym, wymaganym: "bo tak trzeba". Nie doszukujemy się w tym celów i efektów wychowawczych. Jest to naszą potrzebą serca, to emocje, które wyrażamy. Tworzymy dzięki temu więź.



Wiele osób uważa, że wychowuje według rodzicielstwa bliskości dlatego dziecko z nimi śpi i noszą w chuście, i przytulają... Niestety nie rozumieją, że to nie są wymogi, które trzeba spełnić, a potem odhaczyć rubrykę "wychowywanie RB"...
Spanie z dzieckiem w łóżku, noszenie i częste przytulanie powinny być odpowiedzią na potrzeby dziecka i rodzica. Powinno to wypłynąć z chęci bycia blisko z drugą osobą. To naturalna potrzeba akceptacji i miłości. Te elementy, które wymieniłam są pomocne w tworzeniu tej bliskości, ale tylko wtedy, kiedy rodzic ma taka potrzebę i robi to z własnej chęci, a nie dlatego, że "tak ma być".

Rodzicielstwo bliskości to wrażliwe podejście do drugiego człowieka. Nie tylko do dziecka małego, do starszego również, także do współmałżonka. To równowaga w relacjach małżeńskich - dzieci doskonale wyczuwają nastroje rodziców, a gdy rodzice nie potrafią się dogadać, to i maluchy na tym cierpią. Dlatego ważnym jest aby dbać o bliskość również między nami - rodzicami.


Nasze rodzicielstwo bliskości to nasze rytuały, drobne gesty i duże wydarzenia. To noszenie w chuście i cudowne wspólne rodzinne spanie. To wieczorne pocałunki na dobranoc i uśmiechy na dzień dobry. Są to chwile kiedy mocno przytulam Mieszka gdy płacze, to codzienne powtarzanie po 1000 razy, że go kocham. To spacery, zabawa na dworze, w domu na podłodze, łóżku, kanapie, to czuwanie przy każdym kroku. To wieczorne kąpiele pełne śmiechu i wyczekiwanie w oknie na powrót taty. Wreszcie to chwile kiedy mówię do Taty, że go kocham, kiedy daje buziaka na przywitanie, i na "smacznego", to wspólne rodzinne posiłki, to wszystkie kryzysy i smutki, problemy... Nasze rodzicielstwo odpowiada na nasze potrzeby bliskości, miłości, akceptacji. To dbanie o potrzeby fizjologiczne i społeczne. To staranie się o to, by każdy dzień był dla nas szczęśliwy. To wzajemny szacunek.

Nasze rodzicielstwo bliskości to również stawianie granic, obowiązków i zakazów. To czasami nagana słowna, "nu nu" i głośne "nie wolno!", to solidny ochrzan i wkurzanie. To stawianie wyzwań, by móc się rozwijać.

Nie chcemy wychować lenia, który będzie uważał, że mu się należy. Nie chcemy rozpieszczać. Chcemy wychować, tak by nasze dziecko czuło się kochane i bezpieczne, by było pewne siebie i radziło sobie w sytuacjach codziennych i kryzysowych. Chcemy by nasz Mieszko (i każde kolejne dziecię) potrafił się odnaleźć w społeczeństwie i zasadach, które nim rządzą. Chcemy by nasze dziecko było dobrym człowiekiem, by miało przyjaciół i kiedyś znalazło swoją drugą połówkę, by potrafiło założyć szczęśliwą rodzinę. Jak to zrobić?? Pokazać mu, jak można kochać i żyć w kochającej rodzinie, dbającej o siebie i swoje potrzeby nawzajem.
Życzę sobie i wszystkim innym tego, byśmy zawsze potrafili wracać do miłości, od której wszystko się zaczyna, i dzięki której wszystko może trwać dalej :)

razem najlepiej!

3 komentarze:

  1. Co prawda nie nosiłam dziecka w chuście, ale bliskość jest dla nas bardzo ważna. Córka uwielbia przytulanie, najlepiej zasypia z głową na moim brzuchu, chyba mój oddech ją uspokaja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie zgadzam się z każdym zdaniem, ktore napisałaś. Nie chce powielać tego co pięknie opisałaś w tekście dlatego napiszę o tym trochę z innej strony. Nie da się zaprzeczyć, że jesteśmy ssakami, zmieniając trochę perspektywę, czy znacie jakiegokolwiek ssaka, który po urodzeniu byłby separowały od matki? Instynktownie potrzebujemy ciepła i bliskości do prawidłowego rozwoju. Nie bez przyczyny pierwsze 3 mce po urodzeniu nazywane są czwartym trymestrem ciąży...Wystarczy wyobrazic sobie sytuację, że przez 9 mcy mieszkamy sobie w ciepłym, przytulnym, ciasnym miejscu, wszystkie dzięki są delikatne, a światło ledwo się do nas dostaje...słyszymy szum i bicie serca naszej mamy, to najprzyjemniejszy dźwięk. I nagle znajdujemy się na zewnątrz gdzie otoczenie jest zupełnie inne miż to, ktore znamy- zimno, jasno, głośno, nie słychać szumu ani bicia serca- przecież to jakis koszmar...
    Czy potrzeba lepszego uzasadnienia dla konieczności i potrzeby bliskości dla małego człowieka. Nie mamy się czego obawiać nosząc maluszka -"nie noś bo sie przyzwyczai i bedziesz miała pózniej kłopot"- ostrzegają wielkodusznie...tymczasem dzieciątko nie ma się do czego przyzwyczajać gdyż to przyjemne kołysanie zna od poczatku, dlatego tez uspokajają się...
    Dlatego rodzicielstwo bliskości to żaden wymysł i nic nadzwyczajnego- to naturalne posadzanie za potrzebą.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest wszystko takie trudne... Ja mam teraz trzylatkę, która co noc ląduje w naszym łóżku. I żyjąca we mnie matka-kapral strasznie się przeciw temu buntuje, upatrując w jej zachowaniu swoja wine i brak konsekwencji, a mama mamunia obawia się, że jej mała Zonia potrzebuje ciepła, bliskości i tych kilku nocnych godzin przespanych przy rodzicach.

    OdpowiedzUsuń