poniedziałek, 17 października 2016

"ZŁA MATKA"

Jestem "Złą Matką". Nie dlatego, że nie chcę być dobra, tylko dlatego, że JESTEM CZŁOWIEKIEM i czasami zwyczajnie NIE MAM SIŁ.

Przygotowując się do roli Mamy każda kobieta wyobraża sobie te cudowne chwile, sukcesy wychowawcze. Wizja jest pełna idealnych warunków dla rozwoju dziecka i (uwaga!) przy tym wszystkim kobieta nadal pozostaje idealną żoną i gospodynią domową!
W tej idealnej wizji jest miejsce na wszystko co dobre, zdrowe, rozwojowe, no cud, miód i orzeszki...
Natomiast plan macierzyństwa nie przewiduje: fochów, awantur, bajek w telewizorze, telefonu w użyciu, krzyków, kar, krzyczenia, łez, wkurzania się, uczucia bezsilności, ulegania zachciankom, marudzenia, ząbkowania, braku czasu na swoje potrzeby, towarzystwa w toalecie, niemożności umycia włosów w normalny sposób. Plan nie przewiduje RZECZYWISTOŚCI.

bo nie zawsze człowiek musi się szczerzyć... 
A są dni kiedy ta RZECZYWISTOŚĆ przytłacza Mamę całkowicie. I mimo tego, że twardo trzymała się założonych wytycznych, to są dni, kiedy te wytyczne ma GDZIEŚ. Są dni kiedy Mama przechodzi na ciemną stronę mocy i najchętniej oddałaby za dopłatą Małego Smrodka pierwszej chętnej osobie!
Są dni, kiedy idąc ulicą z koleżanką mówisz, że masz już dość i najchętniej to byś zostawiła dziecia w domu i poszła w długą. Są dni, kiedy na środku ulicy nie wytrzymasz i wykrzyczysz dziecku (i przy okazji całej okolicy), że masz już dość i ma być cicho. Są dni, kiedy razem z dzieckiem płaczesz z bezsilności, bo to kolejna nieprzespana noc, bo to już 5 dzień z rzędu on jęczy, a ten cholerny ząb nie chce wyjść. Są dni, kiedy zwyczajnie i po prostu MASZ DOSYĆ.

I to jest Twoje święte prawo mieć dosyć. Przecież to Ty w większości przypadków spędzasz większą część dnia z dzieckiem, wstajesz w nocy, ogarniasz dom, obiad, zakupy, troszczysz się o potrzeby wszystkich dookoła. Zapominasz o sobie, ale pamiętasz o całym świecie dookoła. I w końcu to głównie Ty jesteś ofiarą wszystkich kryzysów i buntów związanych z rozwojem dziecka.
Więc w takich chwilach stajesz się "Złą Matką" bo włączysz kolejną bajkę, pozwolisz na zabawę telefonem, dasz kolejną czekoladkę, dasz bawić się w szufladach i pozwolisz na to by zabawki były wszędzie. Pozwolisz sobie na wybuch emocji, bo już nie wytrzymasz, krzykniesz na dziecia, że NIE WOLNO! choć i tak wiesz, że to nic nie da, bo przecież i tak nie posłucha - jest za mały lub jest rozdrażniony bo chory, bo zęby, bo życie. Takie maluchy też mogą mieć dość.

"Zła Matka" - tak niewiele trzeba by nią się stać, wystarczy chwila słabości, bezsilności i czujne oko obserwatora. A później już dalej wieść się poniesie... Smutne jest to, że Mamy są pod ciągłą kontrolą społeczeństwa, nie pozwala im się na chwile słabości... A gdy taka nadejdzie to lepiej, żeby nikt trzeci tego nie widział bo szybko wieść się rozniesie.
To jest problem i to poważny - problem, który polega na tym, że człowiek bardziej skupia się na czyiś błędach i życiu, a swoje zaniedbuje. Matka w społeczeństwie ma konkretną rolę, normy społeczne niejako narzuciły na tę rolę wymogi, którym i mityczny heros by nie sprostał. Matka musi być idealna, zajmować się dziećmi, domem i jeszcze pracować. Nie może narzekać bo przecież chciała dzieci. Nie może czuć się zmęczona bo przecież nic nie robi tylko siedzi w domu. Nie może popełniać błędów bo przecież ma być przykładem... Można by tak wymieniać i wymieniać... SMUTNE ponieważ przez te nieszczęsne stereotypy, wymogi wręcz nieosiągalne kobieta, która jest Mamą potrafi sama na siebie powiedzieć "Zła Matka"...


Nie jesteś zła, jesteś wspaniała :) Zobacz ile rzeczy ogarniasz, jak dbasz o dom, męża i Wasze dziecko. Zobacz ile znosisz trudu, ile podejmujesz wyrzeczeń na rzecz tego małego człowieka... Popatrz jak rośnie, jak się uśmiecha, jak spokojnie śpi. Popatrz jak do Ciebie wyciąga ręce gdy mu źle, gdy chce się przytulić. Spójrz na ten uśmiech, którym chce się podzielić bo właśnie coś mu się udało. Zwróć uwagę jak na Ciebie patrzy gdy robi coś nowego. Twoje Dziecko wie, że jesteś cudowna, że jesteś jego przystanią, w której zawsze znajdzie bezpieczne schronienie. A to, że czasami masz kryzys, że masz dość nic nie znaczy. Kto ich nie ma?

Ja w zeszłym tygodniu przeżywałam kryzysy praktycznie każdego ranka... walczymy z wyżynającym się zębem, z ciekawością Mieszka do wszystkiego dookoła, z coraz większą sprawnością. Walczymy z jego wdrapywaniem się gdzie popadnie. Do tego jest przykleja, maruda, zaczyna się kryzy leku separacyjnego... dołożyć do tego drobne niedogodności życia codziennego i dramat gotowy. Nazwałam siebie już nie raz tą złą ale postaram się już więcej tego nie robić!
Oddałabym wszystko dla Mieszka, chcę go mieć przy sobie i gdy wyjdę na godzinę już za nim tęsknie. Mimo tego, że dał mi popalić i sąsiedzi zapewne słyszeli naszą wojnę na siłę woli to nadal jest moim Skarbem.
Ja jestem najlepszą Mamą dla Mieszka, lepszej mieć nie może. I z Tobą jest tak samo!

1 komentarz:

  1. Matki zawsze mają rozterki, bo chciałaby być idealne, książkowe, a w codziennym życiu, to nie jest możliwe.

    OdpowiedzUsuń