niedziela, 28 sierpnia 2016

Wakacje - mission complete!

Czas na podsumowanie pierwszych rodzinnych wakacji!

Karpacz - to był temat przewodni tego roku, który praktykowaliśmy na początku Sierpnia. Dla nas był to wyczekany urlop w górach, które pokochaliśmy, dla innych był to wyjazd, który ciężko było sobie wyobrazić jeżeli chodzi o Mieszka. A Mieszko poradził sobie fantastycznie! Zdobył
Śnieżkę, zdobyła Zamek Chojnik i odwiedził Park Miniatur, w którym świetnie się wyspał. Ponadto widział super wystawę klocków lego i hutę szkła od wewnątrz, a w między czasie poszukiwał w okolicy wodospadów i relaksował się w parku wodnym! A większość tych wszystkich rzeczy robił na plecach SuperTaty!
Także na przekór wszystkim niedowiarkom - wyjazd w góry z dzieckiem jest fantastyczną sprawą choć wiadomo chusta lub nosidło są świetną pomocą podczas wędrówek.

Najtrudniejszym elementem wyjazdu oprócz pakowania i rozpakowywania jest droga... Byliśmy uzbrojeni w zapas chrupek, picia, ciastek, zabawek, butelek i! uwaga! zabraliśmy ze sobą NOTEBOOKa aby móc w razie co włączyć Mieszkowi film animowany. Suma summarum bardziej Mieszka interesowała klawiatura niż Gumisie... Notebooka włączyliśmy raz w drodze powrotnej.

 
A w międzyczasie ja poznałam swoją kreatywność na nowo. Bałam się ogromnie drogi i miałam czego się bać - pod koniec drogi postoje były coraz częstsze i nerwy Mieszka coraz bardziej napięte. Jednak co nas nie zabije to nas wzmocni i droga powrotna już tak nas nie przerażała choć również wymagała gimnastyki wyobraźni, cierpliwości i mnóstwa miłości. Myślę, że dzięki podróży Mieszko pokochał swoje łóżeczko ponieważ gdy go w nim położyłam głośno się zaśmiał, przytulił do poduchy i usnął, i stan ten trwał do rana... :)
takie fajne klocki...

Sam Karpacz jest przyjaznym miejscem dla rodzin, są place zabaw, wystawy klocków lego, muzeum bajek czy też takie atrakcje jak tor saneczkowy. Jeśli chodzi o restauracje to ciężko znaleźć przewijak i wszędzie jest tłok no ale cóż - sezon w pełni.
Śnieżka okazała się wyzwaniem dla mnie, ale Tata i Mieszko dzielnie kroczyli do przodu, samo wejście Miechu przespał, za to w schronisku i na wyciągu krzesełkowym bawił się fenomenalnie! Chojnik również zdobyty na śpiocha, na plecach Taty. Wszędzie nam towarzyszyły nasze słonie, ze względu na szybkość zakładania, jednak motanie Taty w chustę zabiera nieco więcej czasu...

Ogółem wyjazd udany choć zabrakło nam jakoś natury, za mało nam było chodzenia po ścieżkach.
Jeśli chodzi o nosidło to świetnie się sprawdziło, zdominowało nasze wyjścia, chustę zawiązaliśmy raz a tak to służyła jako prześcieradło-przytulanka dla Mieszka :)


Wejście na Śnieżkę? Co to dla mnie :D

Jakie wnioski jako rodzic mam po wakacjach? 
1. Spontaniczne wyjazdy muszą być dobrze zaplanowane i zorganizowane! :) Zawsze muszę być gotowa na wszystko, a wszelkie wyjazdy na dłużej najlepiej przygotowywać na kilka etapów ALBO zrobić wszystko w ostatniej chwili. W pierwszym przypadku jest się tak przygotowanym, że nie ma co się stresować... A w drugim nie ma czasu na stresowanie :D 
2. Czapkę, kapelusz, chustkę, cokolwiek na głowę najlepiej przymocować na klej... a tak na poważnie zakładanie czapki wiąże się u nas z bardzo intensywnym zajęciem uwagi i rąk Mieszka czymś innym...
3. Krem z filtrem i coś na komary to niezbędne wyposażenie wózka.
4. Biszkoptów NIE DAJEMY w wózku.
5. Jezioro jest super ale nie bierzemy białych body/ubrań na plaże - już nigdy nie będą białe...
6. Nie ma szans, żeby dziecko się nie przewróciło, nie nabiło guza, nie zdarło kolana, nie zjadło trochę piachu czy też nie dało się polizać psu. Zwyczajnie NIE DA się wszystkiego dopilnować.
7. Nie ma co się stresować tym, że świeżutkie spodenki z suszarki właśnie przechodzą test wytrzymałości na placu zabaw i mają bliski kontakt z podłożem piaskowym/kamiennym/gumowym - ogólnie rzecz ujmując brudnym.
8. Najlepszym miejscem na zabawę jest podwórko, spacer dobry jest w każdą pogodę byleby nie były to upały, w takim wypadku wychodzimy rano i wieczorem... a środek musimy jakoś przetrwać.
9. Najlepszym co można dać dziecku to zabawa z innymi dziećmi.

Nasz Mały Rycerz <3

Ja jestem bardzo zadowolona z naszych wakacji, wykorzystałam pogodę maksymalnie, Mieszko jest dzieckiem dworu a ja czuję się dotleniona jak nigdy :) Moje dziecko wie co to znaczy zabawa w piachu i z innymi dziećmi, spotkało wielu kolegów i wiele koleżanek, odwiedzało rodzinkę, zaliczyło dwa dłuższe wyjazdy. Jestem z siebie dumna, że nie  stałam nad Mieszkiem i nie panikowałam, gdy jego niebieskie spodnie zmieniały kolor na czarny lub gdy białe body dostało nowych kolorów w odcieniach brązu i takie już pozostało. Jestem dumna, że spokojnie patrzyłam i dałam mu się bawić w piaskownicy, stawiać pierwsze kroki z pchaczem i siadać wszędzie gdzie się dało by dokładnie mógł zbadać podłoże. Jestem dumna, że mam małego odkrywce, który każdą nową umiejętnością, nową poznaną osobę czy nowe doświadczenia wita z ogromnym uśmiechem. Nasze wakacje zamykają się w swoistej klamrze... Rozpoczęliśmy okres wakacyjny weselem i je tak samo zakończymy za tydzień - Mieszko będzie imprezował na weselu swojej cioci. Mam nadzieję, że za tydzień stworzymy kolejne super wspomnienia z naszych pierwszych wakacji rodzicowania!
A Wy jakie wnioski byście jeszcze podrzucili??

Taka moja myśl, która od zawsze mi towarzyszy, a szczególnie od momentu planowania ciąży... Dzieci nie ograniczają! One dają wolność, którą trzeba po prostu zrozumieć. :)



1 komentarz:

  1. Fantastycznie, że zachęcacie dzieciaczka do gór. To zaprocentuje, jestem tego pewna. Brawa dla Małego za górskie zdobycze. :)

    OdpowiedzUsuń