niedziela, 5 marca 2017

Zamotani Miłością - Justyna, Janek i Staś


Dziś zapraszam Was do poznania Justyny i jej dwóch synów - Janka i Stasia. Justynę poznałam na naszych pierwszych macankach. Spotkałyśmy się w drodze do kawiarni :) Wiedziałam, że mieszka za granicą, a tu w Pile jest "na chwile". Miałam jednak nadzieję, że odległość nie przeszkodzi w jej obecności w naszej Pilskiej Chustowej Społeczności - myślę, że się udało.
Justyna jest zdolną mamą, która nie tylko nosi ale również ostatnio uszyła mini nosidło dla swojego syna - bo jak nosić to całą rodziną! Zapraszam - poznajcie się! :)




Mam na imię Justyna i jestem mamą prawie 3 letniego Janka oraz 20 miesięcznego Stasia. 6 lat temu przeprowadziliśmy się do Norwegii, tutaj też urodzili się nasi chłopcy.
Moja przygoda z noszeniem zaczęła się gdy urodził się Janek. Szukałam rozwiązania, które ułatwiłoby mi podróże samolotem z maluchem. Niestety nie udało mi się uniknąć popełnienia błędu w wyborze nosidła. Nie mając odpowiedniej wiedzy i pojęcia gdzie szukać wybór padł na bardzo popularne w Norwegii wisiadło. Na całe szczęście dla malucha wylądowało bardzo szybko w kącie. Matczyna intuicja podpowiadała, że coś jest nie tak i nie był to najtrafniejszy wybór. Nie mogąc znaleźć lokalnych grup chutomam odpuściliśmy noszenie. 
Na dłuższe wakacje w Polsce przyjechaliśmy, gdy Janek miał około pół roku i wtedy wydawało mi się, że to już za późno na początek noszenia.

Do chust i chustonoszenia ponownie wróciłam pod koniec drugiej ciąży. Jeszcze przed narodzeniem Stasia w domu pojawiły się nasze pierwsze kółka oraz meitai. Gdy Staś miał około 4 miesiące pojechaliśmy do Polski, gdzie poszłam na Klub Kangura w moim rodzinnym mieście i przepadłam…Dzięki wspaniałym mamom pierwszy raz zawiązałam Stasia w długą chustę oraz trafiłam do internetowych grup chustowych. Kilka dni po spotkaniu w domu miałam mojego pierwszego pasiaczka <3 Po długich poszukiwaniach udało mi się znaleźć norweską grupę chustomam oraz lokalną w mieście gdzie mieszkam. 
Jak wygląda chustonoszenie w Norwegi? Całkiem podobnie do naszego, wszystkim przyświeca jedna idea – BLISKOŚĆ Z DZIECKIEM! W odróżnieniu od Polski w Norwegii jest tylko jedna ogólna norweska grupa plotkarska oraz jedna sprzedażowa.

Co mi daje chusta? Przede wszystkim bliskość z moimi chłopcami. Starszy był mało wymagającym dzieckiem w przeciwieństwie do swojego młodszego barta. Staś okazał się maluchem wymagającym dużej atencji i nielubiącym gdy mama oddalała się za daleko. Dzięki chuście mogłam poświęcić odpowiednio dużo czasu starszakowi oraz zająć się domem. Chusta do tej pory jest nieodłącznym elementem każdego dnia. Jeździ z nami wszędzie, niezależnie czy jest to wyjście do sklepu czy długa podróż samolotem, czy pociągiem.
Dzięki chuście poznałam wiele wspaniałych kobiet zarówno w moim rodzinnym Rybniku, Norwegii, a także w Pile, dzięki czemu przeprowadzka do obcego miasta nie będzie taka straszna.

O mnie: Nazywam się Justyna. Jestem pełnoetatową mamą dwóch wspaniałych chłopców. Jestem żoną swojego męża. W wolnej chwili zasiadam przy maszynie lub pod kocem z szydełkiem w ręku i oddaję się moim pasjom.



1 komentarz:

  1. Cudna historia! W nasze ręce też trafiło wisiadło, ale na szczęście szybko staliśmy się świadomi, że to nie jest dobre rozwiązanie..

    OdpowiedzUsuń