Dziś przedstawiam Wam Anitę, którą pierwszy raz zobaczyłam pod galerią, zamotaną z małym dzieciokiem... zauroczyła mnie wtedy - jeśli można tak to określić :) A potem? A potem przyszła na macanki i się poznałyśmy - niezwykła i przesympatyczna kobieta, a przede wszystkim MAMA.
Poznajcie ją :)
O
chustach pierwszy raz usłyszałam od Wiesi -
mojej kumpeli ze studiów, która zakochana w chustach aktualnie mota już
dwójkę dzieci i jest Doradcą Noszenia ClauWi. Bardzo mi się to zawsze u niej
podobało i obiecałam sobie, że swoje dziecko też tak będę nosić, a ona miała
nauczyć mnie motać.
Gdy zaszłam
w ciążę zaczęłam się bardziej interesować chustami: rodzajami, wzorami i całą
sprawą z noszeniem. Opowiadałam o tym rodzinie. Niestety wszyscy podchodzili do
tego bardzo sceptycznie: "Taka nowa moda", „Przyzwyczaisz i będziesz
miała problem”, „Znarowiony będzie”. Większość zmieniła później zdanie J
Pierwszą
chustę dostałam od koleżanek z pracy z okazji Baby Shower i już nie mogłam się
doczekać kiedy zacznę motać.
Niestety
mój mężczyzna nie podzielał mojego podekscytowania. Stwierdził, że pewnie i tak
nie będę nosić, że to taki mój wymysł. Nie przestawałam wierzyć, że to będzie
dobry pomysł.
Gdy
urodził się Olaf nie mogłam się doczekać lekcji wiązania. Pierwszy miesiąc
spędzaliśmy ze sobą całe 24h. Olaf po cc był nieodkładalny, a do tego miał
focha na wózek. Prawie nie spał, a ja byłam mega zmęczona.
W końcu z
drugiego końca Polski przyjechała Wiesia z kolejną chustą - prezentem od
koleżanek ze studiów. I to był cudowny dzień. Po pierwszym zamotaniu Olaf
zasnął. „Ścięło chłopaka z nóg”. Prawie się popłakałam.
Przez
pierwszy tydzień piekłam codziennie rano bułki i sprzątałam. Bardzo cieszyłam
się z wolnych rąk i śpiącego dziecka. Do tego Olaf w chuście był spokojniejszy
i zaczął dużo więcej sypiać.
Reakcja mojego faceta była cudowna. Zrobił wielkie oczy i zapytał Wiesię czy ma w domu
wózek i czy jeździ z nim na wakacje. Tydzień później wyjechaliśmy na urlop z 7-tygodniowym
Olafem...bez wózka J Zwiedzaliśmy zamki i miejsca, do których nie dotarlibyśmy z
czterema kółkami. Byliśmy nawet na seansie w Obserwatorium. Olaf słodko spał.😉
Od mojej kumpeli dowiedziałam się, że w Pile działa grupa „Chustomam, którą administruje Karolina. Od razu do niej napisałam. Dziewczyny są świetne i wszystkie mają mniejszego lub większego świra na punkcie chust. Taka nieszkodliwa sekta, bo co może być w szkodliwego w miłości do dziecka i chęci ciągłego przytulania go.
Od mojej kumpeli dowiedziałam się, że w Pile działa grupa „Chustomam, którą administruje Karolina. Od razu do niej napisałam. Dziewczyny są świetne i wszystkie mają mniejszego lub większego świra na punkcie chust. Taka nieszkodliwa sekta, bo co może być w szkodliwego w miłości do dziecka i chęci ciągłego przytulania go.
Olaf ma
już pół roku. Chustujemy się cały czas i uczymy tatę, który teraz mówi : „MY
nosimy Olafa w chustach”, a jak wychodzimy z domu to pilnuje, żeby zabrać chusty,
bo one zawsze ratują sytuacje.
W
chustach się zakochałam. To genialne rozwiązanie. Zakupy są wygodne, bo nie
trzeba chodzić z wózkiem po galerii albo markecie. Nie trzeba ubierać dziecka w
grube ciuchy, kombinezony. Wiążę chustę, zakładam kurtkę dla dwojga i wychodzę.
Poza tym wszędzie się dojdzie, wszystko można załatwić, a dziecko jest
spokojniejsze i najczęściej śpi albo się rozgląda po okolicy.
O mnie:
Jestem Anita. Z wykształcenia Chemik i Protetyk słuchu. Mama półrocznego Olafa,
niebawem żona mężczyzny, z którym połączyła mnie muzyka. Wspólną pasją mamy
nadzieję zarazić Olafa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz