Ciąża ewidentnie mnie pochłonęła...
No właśnie, czy można się przygotować na bycie rodzicem?
Zawsze myślałam, że będę dobrą mamą, że macierzyństwo to coś dla mnie, że mogłabym życie spędzić na opiekowaniu się dziećmi i domem - i nadal tak myślę!
Ale o ja naiwna! ilu rzeczy nie wiedziałam, ilu się nauczyłam już przez te 9 miesięcy, a ile nauki i doświadczeń przede mną!
W tym momencie uczę się panować nad własnymi emocjami - jak sobie z nimi poradzić, nie mam pojęcia, wokół słyszę, że to hormony i przejdzie mi po tym jak urodzę, ale emocje są tu i teraz, tu i teraz popadam w histerie i paniczny strach, że sobie nie poradzę, że nie będę potrafiła zrozumieć potrzeb mojego Skarba. No i co z tym fantem zrobić?
Emocjom trzeba dać upust, ale jako brzuchatka nie mogę ani pobiegać, ani poskakać - no cóż mogę iść na łono natury i się wydrzeć - ale przy takiej pogodzie 100% jak pójdę w odpowiednią trasę to wrócę prostu do łóżka z gorączką i podziębiona - więc co? Przecież nie będę się wydzierać w domu, żeby dać upust tym wszystkim emocjom. Płakanie w poduszkę słabo mi wychodzi - później człowiek taki nieogarnięty, więc piszę, piszę i jeszcze raz piszę - listy, nawet do męża, wylewam swe żale, bóle, obawy na kartki, a później? a później niszczę - działa - czuje się oczyszczona :)
Każdy ma obawy i lęki jeśli chodzi o rodzicielstwo - przecież jesteśmy odpowiedzialni za cudze życie i jak tu się tym nie przejmować. Damy rade! Jak świat światem stary - rodzicielstwo od zawsze istniało i ludzie sobie radzili więc dlaczego i my mamy sobie nie poradzić, zwłaszcza że wokół tylu specjalistów, dostęp do informacji wręcz nieograniczony, no i oczywiście są nasi rodzice - skarbnice wiedzy i doświadczeń oraz rad, których nigdy nie szczędzą :)
Rodzicielstwo to chyba w dużej mierze instynkt - można przeczytać tony książek, chodzić do specjalistów i korzystać z ich pomocy, ale zawsze to my podejmujemy decyzje związane z wychowaniem na podstawie własnych osądów i przemyśleń, na podstawie tego co sami przeżyliśmy i co chcemy osiągnąć, wreszcie patrzymy na to jak wychowują inni, jak to robili nasi rodzice i wybieramy to co WEDŁUG NAS jest słuszne, czyli chyba jednak instynkt wspomagany przez mnóstwo bodźców, ale jednak - ufajmy sobie i będzie dobrze :)
I tak mam stracha, ale to strach który mnie mobilizuje do działania, do szukania wiedzy, informacji, do planowania i do realistycznego podejścia do kwestii wychowania i rozwiązywania problemów.
Nareszcie przestane być głownie teoretykiem - będę mogła być 100% praktykiem :)
Podobno praca z dziećmi, którą mam za dobą nijak się ma do bycia mamą - czekam z niecierpliwością na chwile gdy się sama o tym przekonam!
I będę rodzicować - mam nadzieję - dobrze!